Uwodzenie kobiet a… uwodziciele

Witaj!!!

Dzisiaj kolejny wpis z cyklu uwodzenie kobiet a…

Jako wieczny obserwator, pozwoliłem sobie na osobowościową mimowolną inwigilację osób zajmujących się ”uwodzeniem” w PL. Szczerze, to nie jest żaden atak… to po prosto subiektywna obserwacja, nie musisz się z tym zgadzać i nie chodzi o to, że mózg nie uznaje zaprzeczeń. Każdy, kto wkroczył w świat uwodzenia jest trochę skrzywdzony. Coś kiedyś musiało się stać, że wpisał w Google: uwodzenie kobiet. Coś musiało nim kierować, że otworzył tego pierwszego ebooka. Dlatego, kiedyś ja również musiałem jakoś „tutaj” trafić. Widocznie wtedy uważałem, że czegoś mi potrzeba. Nie wypieram się tego, że czytałem, słuchałem, oglądałem, wtedy jeszcze większość zagranicznych materiałów. Zresztą chyba taka była droga większości… Co ciekawe, dzisiaj obserwując mężczyzn nawet tych „najlepszych” niech już będzie PUA widać to. Nawiasem mówiąc cieszę się, że są osoby na forum, które nie wiedzą, co oznaczają te trzy litery. Trzy litery, które miały uratować kogoś… kogoś, kto dzisiaj pomaga innym. Mimo to widzę, że nie da się zupełnie wymazać przeszłości. Jednak przeszłość odbija się zbyt wielkim piętnem, żeby w nawet kilka lat stać się innym człowiekiem. Owszem można przytyć, można schudnąć, dojrzeć, rozwinąć się, ale ciągle widzę gdzieś to odbicie przeszłości…

Widać to w oczach. Niepewność, ból, złe doświadczenia z kobietami, nawet, jeżeli dzisiaj to wszystko jest przykryte wielkim płaszczem być może juz realnej pewności siebie, to od czasu do czasu widać jak przebija się na zewnątrz ten chłopak, który bał się kobiet. Przekazywanie swojej wiedzy innym ludziom jest wielką odpowiedzialnością. Często widzimy odbicie samego siebie w tych mężczyznach, możemy im pomóc tak jak kiedyś pomogliśmy teoretycznie sobie, tylko, co jeżeli w nas nadal tkwi ten pierwiastek starego nieśmiałego ja. Skoro ja mam być wzorem do naśladowania dla kogoś, to, kto będzie tym wzorem dla mnie? Czy już osiągnąłem sam taki poziom, że już nie potrzebuje nikogo? Z drugiej strony jak ktoś, kto prezentuje sobą właśnie takiego przyszywanego alfę ma być dla mnie autorytetem? A młode umysły ciągle chłoną… nie byłem grubasem, który schudł… nie byłem kujonem, który postanowił się zmienić, daleko było mi również do aspołecznego dziwaka, który teraz „udowodni” światu jak się mylił. Ciągle myślimy stereotypami, przecież wiadome jest, że wystarczy pokazać się z atrakcyjną kobietą, żeby zrobić wrażenie na innych. Chuj z tym, że nie masz nic do powiedzenia, ale przynajmniej możesz chodzić przy jej boku. Sam podnoszę nonszalancko brew, kiedy widzę zdobycze uwodzicieli, zadając sobie pytania: on kurwa musiał się uczyć 2 lata „PUA”, napisać 50595858 postów żeby poznać tak „atrakcyjną inaczej” kobietę? No to stary straciłeś 2 lata swojego życia… Wiem, wiem nie szata…

Gdzieś tam głęboko kibicuję facetom, którzy mają wyjebane na zdanie innych i spotykają się z różnymi kobietami, widać po nich, że naprawdę są szczęśliwi. Jednak potem okazuje się, że widocznie nie byli zupełnie szczęśliwi z daną kobietą.

Zmieniłeś siebie przy okazji zmieniając kobietę…

Chęć pokazania jak zmienił się człowiek może przynieść odwrotne skutki. Uwodzenie nie zrobi z Ciebie mężczyzny, jeżeli życie Cię tego nie nauczy. Jeżeli nie miałeś wzorca w dzieciństwie, jeżeli nie masz jaj… nauka uwodzenia jest trochę przyszywaniem jaj na siłę. I niby trzeba mieć te przysłowiowe jaja, fakt, ale trzeba też zostawić furtkę na bycie misiem… do którego kobieta może się przytulić i poczuć ciepło płynące niekoniecznie z penisa. Mocne słowa zostaw sobie dla wrogów, w ustach niepewnego mężczyzny ciągle będą tylko słowami…  Chyba nie można nauczyć uwodzenia… można pokazać, że się da! Można zmotywować! Wyznaczyć kierunek rozwoju lub wspólnie go określić, ale czy można nauczyć uwodzenia?! Co jeżeli, ktoś myśli stereotypami? Co jeżeli Mystery :) spotyka się z kobietą, która mi się nie podoba? Co jeżeli David X jest dla mnie otyłym facetem… co jeżeli BadBoy ubiera się dla mnie bez gustu… czy to oznacza, że jestem od nich lepszy? …nie. Szacunek dla każdego, który kiedyś -komuś pomógł. Jednak może warto przestać już porównywać się z innymi, co? :) Może czas żebyś wyznaczył własne standardy i nie oglądał się na sukcesy bądź porażki innych? Być może oni są szczęśliwi, teraz czas na Ciebie! Każdy ma własną przeszłość, do której wraca lub pragnie uciec jak najdalej. Liczy się to, jaki jesteś teraz. Jednak pamiętaj, jaki byłeś kiedyś, pozwoli to czasem stanąć na ziemi, mocno. Wtedy patrzymy na świat oczami faceta, który naprawdę chce się zmienić, dopiero wtedy możemy mu pomóc. Dopiero, kiedy będziemy szczęśliwi możemy rozsądnie dzielić się metodami dążenia do szczęścia.

Dodaj komentarz

search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close